W poniedziałek 21 lutego prezydent Rosji, Władimir Putin wydał dekret o uznaniu niepodległości Donieckiej i Ługańskiej, tzw. republik ludowych powołanych przez prorosyjskich separatystów w Donbasie. We wtorek nad ranem zarządził wysłanie do tych republik rosyjskich sił pokojowych. W odpowiedzi na działania Putina, kanclerz Niemiec Olaf Scholz oraz minister gospodarki Niemiec Robert Habeck, poinformowali o wstrzymaniu certyfikacji Nord Stream 2.
Rynki europejskie natychmiast zareagowały wzrostami, nie tak jednak jeszcze dużymi, jakie miały nastąpić w czwartek, po oficjalnym ogłoszeniu demilitaryzacji Ukrainy przez Rosję. Na holenderskiej giełdzie TTF, która stanowi punkt odniesienia dla całej Europy, ceny w ciągu dnia wzrosły do ponad 140 euro za MWh. Po południu staniały do poziomu czwartkowego otwarcia pomiędzy 115 a 120 euro za 1 MWh. Procentowo jest to i tak spory wzrost – o około 60 % w stosunku do cen z początku tygodnia. 25 lutego przyniósł na TTF spadki o około 30 % w stosunku do dnia poprzedniego.
Podobnie zareagowała Towarowa Giełda Energii (TGE). Dla produktu bazowego GAS_BASE z dostawą dnia następnego na Rynku Dnia Następnego minimalne i maksymalne ceny za 1 MWh w dniach 21 – 27.02. 2022 r. przedstawiały się następująco:

W czwartym dniu wojny Rosyjsko-Ukraińskiej trudno przewidzieć, jak będą kształtować się ceny gazu na rynkach europejskich. Nieznaczne spadki, które nastąpiły po pierwszym, czwartkowym wzroście, mogą być spowodowane faktem, że gaz z Rosji wciąż płynie do Europy, a Ukraina na razie potwierdza brak problemów z przesyłem. Co jednak przyniosą następne dni? Na pewno ceny gazu będą zależały w dużym stopniu od kolejnych posunięć politycznych zarówno Unii Europejskiej, jak i Rosji.
Unia Europejska znalazła się w dość niezręcznej sytuacji. Z jednej strony nakłada sankcje na Rosję, chcąc wymusić zakończenie działań na Ukrainie, z drugiej jednak, potrzebuje rosyjskiego gazu. Odcięcie źródła surowców, jakim jest dla Unii Rosja może bardzo niekorzystnie wpłynąć na gospodarki krajów Starego Kontynentu. I nie chodzi tu wyłącznie o gaz, ale także o ropę naftową, węgiel czy metale – przede wszystkim aluminium i nikiel.
Odcinając dostawy z Rosji, kraje UE staną na pewno przed problemem w postaci podwyżek cen surowca. Być może słowa byłego prezydenta i premiera Rosji, Dmitrija Miedwiediewa zamieszczone na Twitterze w dniu 22.02.2022 r. w reakcji na wstrzymanie certyfikacji Nord Stream 2 o wzroście ceny za 1 000 m3 gazu do 2 000 euro to lekka przesada, ale podwyżki na pewno w takiej sytuacji będą znaczące.

źródło: money.pl
Niestety, wzrosty cen to nie jedyny negatywny scenariusz tego, co może nastąpić po odcięciu rosyjskiego gazu. Jeszcze gorszą opcją jest deficyt surowca. Braki gazu w Europie w ostatnim czasie są powszechnie znanym faktem, a 40 % rosyjskiego gazu nie da się zastąpić w krótkim czasie. Jak zauważył minister energii Kataru na konferencji prasowej, ani Katar, ani żaden inny europejski kraj nie jest w stanie zastąpić dostawy rosyjskiego gazu. Również w postaci gazu skroplonego, czyli LNG.
Wojna między Rosją a Ukrainą trwa dopiero od 4 dni, ale gazowa wojna między Rosją a Europą jak twierdzą eksperci, ciągnie się od miesięcy. Spowodowana jest m. in. polityką Gazpromu, który celowo ograniczył ilość dostarczanego do Europy gazu, potęgując w ten sposób kryzys energetyczny w UE. Koncern chciał w ten sposób wymusić certyfikację Nord Stream 2, który ukończony został we wrześniu i nie został uruchomiony z powodu tymczasowego wstrzymania procesu certyfikacji przez Niemcy.
W ramach sankcji, 27.02.2021 r. Niemcy definitywnie wstrzymały proces certyfikacji uzasadniając swoją decyzję uznaniem przez Rosję niepodległości republik ludowych. Czy w ramach odwetu Rosja zakręci gaz Europie? Nie można wykluczyć takiego scenariusza. Należy jednak zaznaczyć też, że Rosja aż 70 % swojego gazu sprzedaje obecnie właśnie krajom europejskim, zaprzestanie sprzedaży wiązałoby się więc z dużymi ograniczeniami dla tego państwa.
Jeśli jednak wstrzymanie dostaw gazu nastąpi, wobec zbliżającego się w Europie końca zimy, decyzja ta nie będzie oczywiście aż tak dotkliwa, jak mogłaby w listopadzie czy grudniu. I tak może przynieść sporo negatywnych skutków, przy czym podwyżki cen to tylko jeden z nich. Inne to np. załamanie solidarności państw europejskich wobec działań wojennych Rosji, a nawet wojna gospodarcza. Eksperci uważają, że Rosja, zdając sobie sprawę z rosnącej w Europie inflacji i problemów surowcowych, będzie grała właśnie tymi ostatnimi.